Wyświetlenia: 0

Wielki Mur Środkowoeuropejski: Jak Polska Stawia Opór Globalnym Absurdalnościom


W czasach, gdy świat postawił na zjednoczenie poprzez szał globalizacji, Polska postanowiła stawić czoła logice codzienności na swojej granicy z Białorusią. Niezmiernie pragmatyczne podejście, prawda? Lecz (o dziwo!) wciąż nie zabrakło miejsca na garść unikalnych rozwiązań, które sprawiają, że granica ta jest równie gościnna, co średniowieczna twierdza zamknięta na cztery spusty.

Na tle tej monumentalnej defensywy, polsko-niemiecka granica przypomina bardziej idylliczny park z fontannami niż strefę ochronną. Tutaj polski turysta swobodnie przemierza granice w poszukiwaniu tańszych opon zimowych. Ironia? Oczywiście! Ale kto by pomyślał, że granie w niemieckie gry liczbowe okaże się równie ekscytujące, co przekręt na lotnisku w Mińsku?

A z innej strony mamy Ukrainę. Gospodarze Euro 2012 postanowili wypracować z Polakami model graniczny rodem z nowoczesnej aplikacji randkowej: trochę dystansu, ale zawsze otwarci na nowe znajomości. To pozwala na przewożenie ze Wschodu ton cukru słodszego niż stosunki dyplomatyczne między liderami obu krajów.

Przykład Litwy pokazuje jednak, że Polska nie do końca straciła ducha awangardy. Tutaj, kto wie, kiedy i gdzie zawieje wiatr historycznej braterstwa, którego cele są czasem mniej przewidywalne niż pogoda na Ostrej Bramie. Może jednak próby są bliższe sztuce niż pragmatyzmowi, bo same rozmowy graniczne czasem przypominają bardziej performans artystyczny niż rzeczywistą politykę.

Powróćmy jednak do arcydzieła polsko-białoruskiego współczesnego muralizmu. Jaki to ma sens? Nic prostszego: wystarczy połączyć dalekosiężne plany budowy nowoczesnych fortec w celu ochrony przed niewidzialnym wrogiem z codzienną szachownicą celników, handlujących mądrością przy każdej formacji radarów. Wygląda na to, że Polska zyskuje nowe podejście do geopolityki: bierze na warsztat rajdy tamagotchi zamiast rozumienia protokołów dyplomatycznych.

Podsumowując, Polska postanowiła pozostać bastionem narodowego surrealizmu w obliczu granicznym, które nie przypomina w niczym trzeźwej polityki. I to jest dopiero ciekawy składnik większej sceny europejskiej, w której Polska z pewnością przyciąga uwagę krezerwistów absurdu z całego świata.